Późno w nocy dotarliśmy do Satu Mare i zaczęło się gorączkowe szukanie kempingu. Jeden, znaleziony w przewodniku okazał się kolonią dla dzieci, ale ponieważ żadnych dzieci już tam nie było, dogadaliśmy się z cieciem, że pozwoli nam się rozbić. Niestety w nocy zaczęło padać, więc przenieśliśmy namioty na taras - co z tego że było twardo, skoro było sucho :)
Dodatkowo przez całą noc pilnowała nas przesłodka suczka. Dostała troszkę baraninki i całą noc nas nie odstępowała na krok. Na szczęście bez żalu nas obszczekała, jak wyjeżdżaliśmy :)